Prawdziwa kurwa
Nieubłaganie zbliża się czas "rozwodu".... nie chcę go, ale nie ma innej możliwości. Znowu popełniłam ten błąd i otworzyłam się za bardzo... a to jak zwykle rodzi konsekwencje...
No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. To wszystko musi się skończyć. On i moje kurestwo, dlatego nie będzie bloga, zabaw i niczego innego. Tylko jedna rzecz pozostaje bez zmian... Mój tyłek zawsze będzie należał do Niego... i tak za każdym razem jak będę mieć ochotę, choć na chwilę wszystko sobie przypomnę.
Wracając do tematu... Był czas eksperymentów... przeróżnych. Jednym z nich było takie prawdziwe kurestwo. Chciałam się przekonać jak to naprawdę jest. Tak od początku do końca. Byłam ciekawa co czuje w takich momentach kobieta, jak zachowuje się facet, jak wygląda "takie" spotkanie. Z perspektywy czasu uważam, że to było głupie i nieodpowiedzialne. Mogło coś pójść nie tak. Nikt o tym nie wiedział, nikomu nie powiedziałam gdzie będę, a tym bardziej co będę robić. Ale ta adrenalina... w takich i podobnych sytuacjach wiem, że żyję. Żeby przygotować się do roli sporo poczytałam, przesiedziałam na czacie długie godziny, na początku jako facet. Chciałam poznać te dziewczyny, zobaczyć co piszą, jak piszą, jak się zachowują... Tak, żeby idealnie wejść w rolę. I weszłam.. zaczęłam pisać jak rasowa kurwa... szukać idealnej ofiary mojego eksperymentu. Pisałam z wieloma facetami. Niby nie jest ważne z kim zrobi się coś takiego, ale jakoś nie pasowało mi zrobienie tego z pierwszym, który się trafi. Oczywiście wiele kolesi jest nierealnych nawet jeśli ma się w niku znak "$" co już mówi samo za siebie, czego się szuka.
W końcu wybrałam... przyszedł impuls... dzień jak dzień, rano uczelnia, po powrocie drin i czat. Uważałam, że jestem gotowa. Napisał, wydawał się konkretny, chciał konkretnych rzeczy, oferował dużą kasę. Jak już się kurwić to konkretnie:D Pisaliśmy dość długo... nie tylko o tym co ma się stać, jednak ja nie zdradziłam swoich zamiarów. Pisałam, że robię to dość często... byłam Martyną, studentką, która przez sytuację w domu musi to robić żeby się utrzymać. On rozumiał, chciał stałego układu, dwa trzy razy w tyodniu móc robić ze mną co chce. Padła kwota... 1500zł za noc. Aż oczy mi się zaświeciły no ale nie taki był cel... Nie chciałam tak do tego podchodzić, żeby nie zacząć się kurwić dla kasy... ja zrobiłam to z potrzeby "wewnętrznej"...
Umówiliśmy się, że przyjedzie po mnie, chciał ostrego makijażu, pończoch, szpilek, krótkiej sukienki. I tyle. Bez bielizny. Typowy facet :D i typowa kurwa. Jeszcze nie wiedziałam, że nic w tym spotkaniu nie będzie typowe i że dostanę to czego chciałam aż w nadmiarze.
Cały czas kiedy się ogarniałam zastanawiałam się, czy na pewno tego chcę, pojawił się strach... a co jak coś mi zrobi, a co jak mnie gdzieś wywiezie, co jak mnie ktoś zobaczy i pozna, co jak ma gdzieś ukrytą kamerę i wszystko nagra... Niby liczyłam się z tym, ale potrzeba była silniejsza. Adrenalina w najczystrzej postaci. Jakby nie było położyłam na szali nawet swoje życie. Odpędziłam te myśli bo za każdym razem jak wsiadałam za kółko w "te" dni kładłam na szali życie można powiedzieć, że nie tylko swoje bo zawsze coś może pójść nie tak jak się zapierdala na krajowej 200-220km/h i to tylko dlatego, że auto więcej nie wyciągnie.
Wyszłam przed blok i czekałam... spóźnił się trochę, ale powiedziałam "A", więc trzeba powiedzieć "B"... Podjechał, wsiadłam i zamarłam. Koleś był jedną wielką górą mięśni. Był ogromny jak jakiś pierdolony gladiator.... Jendym strzałem mógł mnie zabić... obleciał mnie prawdziwy strach.. czułam napięcie, ale zaczęliśmy "normalnie" rozmawiać, więc trochę opadło... wróciło kiedy weszliśmy do jego służbowego mieszkania...
Stałam tyłem do niego kiedy usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach... powoli do mnie podszedł, stanął za mną i patrzył... znów to "uczucie", napięcie, strach i ochota żeby spierdalać jak najdalej od niego, to jeszcze było nic w porównaniu z tym co miało być... Stał za mną, powoli obszedł mnie.. zamknęłam oczy na chwilę i wtedy poczułam pierwsze uderzenie... w twarz.. ból masakryczny, otworzyłam oczy i zobaczyłam ten zwierzęcy wzrok, patrzył na mnie jak tygrys na swoją ofiarę...napłyneły mi łzy do oczu... najgorsze było to, że się nie odzywał... nic... ściągnał, a właściwie zdarł ze mnie sukienkę i znowu ból... zaczął mnie bić.. twarz, piersi... uderzenie za uderzeniem... po chwili chwycił mnie za włosy, rzucił na podłogę, stanął za mną, podniósł mnie na kolana i zaczął dawać kapsy... choć to za mało powiedziane... miał dłonie wielkości bochna chleba... czułam jak pośladki zaczynają robić się czerwone, jak pulsują z bólu, ale on nie przestawał... jakby wpadł w jakis trans... lał raz za razem i wtedy stało się coś niespodziewanego... zaczęłam robić się mokra... cipka zaczęła pulsować domagając się rżnięcia... w tym momencie już nie czułam tego bólu.... dotarło do mnie kim jestem... uświadomiłam to sobie.. to było niemal namacalne... w tamtym momencie stałam się kurwą...
Kiedy moje pośladki były wystarczająco bordowe włożył we mnie palec... i powiedział "to był sprawdzian, zdałaś go idealnie"... stanął przede mną z tym swoim sterczącym kutasem, chwycił za włosy i wjechał prosto w moje garło zanim zdążyłam do końca otworzyć usta. Zaczęłam się krztusić, próbowałam złapać choć trochę powietrza, ale on raz za razem wjeżdzał prosto w moje gardło, nie patrzył na nic.. łzy mieszały się ze śliną, trzymał moje włosy przy samej skórze, uderzał co chwilę w policzek, a ja dalej krztusiłam się ale już z braku powietrza...chwycił mnie mocno za gardło, podniosł głowę żeby kutas wszedł jeszcze głębiej, spojrzał prosto w załzawione oczy i spuścił się... wtedy pierwszy raz doprowadził do tego, że zwymiotowałam... leżałam obok kałuży swoich wymiocin łapczywie chwytając powietrze, ale byłam bez życia.... czułam się jak po jakimś maratonie, jednak wciąż byłam mokra... on w tym czasie poszedł po ręczniki i jakaś ścierkę i zaczął sprzątać to co narobiłam...
Zrobił mi drinka, przyniósł i kazał całego wypić, odrzuciło mnie, ale był taki zimny i kojący dla mojego gardła... kiedy "odpoczęłam" chwycił mnie za rękę, pomógł wstać i zaprowadził do sypialni... kazał położyć się na łóżku i rozłożyć nogi...
Patrzył na mnie znowu tym wzrokiem... wyszedł... ja miałam natłok myśli w głowie... było w nim coś dziwnego, coś czego nie rozumiałam... zaczełam myśleć, że już wystarczy, że zobaczyłam jak to jest i chce wracać do domu, że nie dam rady zrobić więcej, ale zanim zaczęłam się zbierać on wrócił z drinkiem. Odstawił go, podszedł do mnie i spod materaca wyciągnął kajdanki... z 4 stron łóżka... pierwsza myśl o kurwa i co teraz, podniosłam się, zobaczył wymalowany strach na mojej twarzy i znowu się odezwał "nie bój się, nic Ci nie zrobię, ale musisz mi się cała oddać.." zanim zdążyłam odpowiedzieć miałam przypiętą jedną nogę, drugą... ręce zaczełam wyrywać, ale to było nawet śmieszne bo kurwa niby jak miałam wyrwać... stanął przed łóżkiem i powoli pił drinka patrząc na mnie... trwało to dosyć dłogo... moje napięcie z każdą minutą narastało, strach mieszał się z ciekawością, czułam jak pulsuje mi cipka i domaga się ostrego ruchania, ale żeby aż tak? znowu do mnie podszedł ostatnie co zobaczyłam to uśmiech i kurwiki w jego oczach...założył mi opskę na oczy i to był mój koniec... taki prawdziwy koniec, który jednocześnie był początkiem...
Nie widziałam nic, mogłam tyko nasłuchiwać... poczułam jak wchodzi na łóżko... na swoich piersiach poczułam coś zimnego... to był bat... zaczął nim jeździć delikatnie po całym moim ciele... piersi, brzuch, uda... ale omijał cipkę... drażnił sutki doprowadzając do szaleństwa... zaczełam głośno oddychać... cipka aż boleśnie pulsowała... widział to, widział że pragnę być zerżnięta... i wtedy zaczął drażnić ją... kiedy dotknął łechtaczki krzyknęłam... poczułam jak wkłada we mnie palec... wrócił do drażnienia sutków... a ja już jęczałam głośno... nie słyszałam co do mnie mówi... nie wiem nawet, czy coś mówił... poddałam sę temu... czułam zbliżający się orgazm.. on też czuł więc przyśpieszył... nie mogłam już dłużej... nie chciałam.. chciałam wreszcie dojść nie patrząc na nic... nie przejmując się tym jak dochodzę... kiedy trysnęłam usłyszałam przeciągnięty jęk i słowa "kurwa jesteś wszystkim czego szukałem"... i jednym ruchem odwrócił mnie na brzuch, podniosł pośladki do góry i we mnie wszedł... w moją cieknącą cipkę... to było jak wybawienie... przestałam kontrolować swoje ciało... odpłynęłam.. a on dalej mnie rżnął... błagałam żeby przestał.. miałam dosyć... krzyczałam i płakałam... mówiłam że ma przestać, że dłużej tego nie zniosę... to był jeden wielki orgazm... i wtedy usłyszałam jego krzyk... doszedł... we mnie... opadł na mnie i łapczywie chwytał powietrze... ja byłam niczym w tamtym momencie.... bolał mnie każdy kawałek mojego ciała... bolało mnie dosłowie wszystko... każdy dotyk jak odpinał kajdanki sprawiał ból... ale wiedziałam, że chce więcej... stałam się prawdziwą kurwą i wiedziałam, że już nic z tym nie zrobię... musiałam się temu poddać... tak poznałam tego, który wszystko mi pokazał...
Tym olbrzymem był Tomasz...
Dodaj komentarz